jechaliśmy z Fredem do lekarza samochodem, a on jechał trzymany na rękach po raz pierwszy. Do tej pory jechał w specjalnym koszyku, zamykanym, wiklinowym. Ale koszyk stał na siedzeniu i on nie widział co się dzieje za oknem. Teraz był trzymany na rękach i widział przesuwający się za oknem krajobraz, ulice, ludzi, pieski i inne koty. Oczy miał tak duże jak stare pięciozłotówki. Do tej pory to on przesuwał się a krajobraz nie aż tu nagle on jest nieruchomy a tam się coś przesuwa.
U lekarza bardzo spokojnie, dostał zastrzyk, przyjął to po męsku. I niby nic się nie działo jednak cały ten wieczór był jakiś taki dziwnie spokojny. Nie rozrabiał, nie skakał, kładł się i spał.
Odreagowywał... Widać, że ma charakter podobny do naszego Urwisa, który jest stoikiem w kocim wydaniu... :). Dzielny Fred. Dostał nagrodę?...
OdpowiedzUsuńA rzeczywiście dostał! Weterynarz powiedział, że ma jedzenie dla kotów a on tego nie potrzebuje bo to ktoś mu przyniósł. I to otrzymał Fred kilka paczek jedzenia Gourmet.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Kochany Fred był spokojny przez ten natłok zdarzeń. ;)) Dzielny, dobrze, że dostał nagrodę.
OdpowiedzUsuńZapraszam do nas na www.slodkotko.blogspot.com