W myśl starego polskiego powiedzenia: "Gdzie diabeł nie może tam ...." można byłoby otworzyć zupełnie nowe powiedzenie że gdzie się nic nie zmieści tam i tak kot wejdzie.
Mój kot Fred (zwany Fredosławem)
niedziela, 17 kwietnia 2011
wtorek, 29 marca 2011
Fred u lekarza
No i stało się. Trzeba było iść z Fredem do lekarza. Nie żeby mu coś było, ale coroczne szczepienie ochronne.
jechaliśmy z Fredem do lekarza samochodem, a on jechał trzymany na rękach po raz pierwszy. Do tej pory jechał w specjalnym koszyku, zamykanym, wiklinowym. Ale koszyk stał na siedzeniu i on nie widział co się dzieje za oknem. Teraz był trzymany na rękach i widział przesuwający się za oknem krajobraz, ulice, ludzi, pieski i inne koty. Oczy miał tak duże jak stare pięciozłotówki. Do tej pory to on przesuwał się a krajobraz nie aż tu nagle on jest nieruchomy a tam się coś przesuwa.
U lekarza bardzo spokojnie, dostał zastrzyk, przyjął to po męsku. I niby nic się nie działo jednak cały ten wieczór był jakiś taki dziwnie spokojny. Nie rozrabiał, nie skakał, kładł się i spał.
jechaliśmy z Fredem do lekarza samochodem, a on jechał trzymany na rękach po raz pierwszy. Do tej pory jechał w specjalnym koszyku, zamykanym, wiklinowym. Ale koszyk stał na siedzeniu i on nie widział co się dzieje za oknem. Teraz był trzymany na rękach i widział przesuwający się za oknem krajobraz, ulice, ludzi, pieski i inne koty. Oczy miał tak duże jak stare pięciozłotówki. Do tej pory to on przesuwał się a krajobraz nie aż tu nagle on jest nieruchomy a tam się coś przesuwa.
U lekarza bardzo spokojnie, dostał zastrzyk, przyjął to po męsku. I niby nic się nie działo jednak cały ten wieczór był jakiś taki dziwnie spokojny. Nie rozrabiał, nie skakał, kładł się i spał.
środa, 16 marca 2011
Ale numer nam wykręcił!
W niedzielę jak to w niedzielę wszyscy w domu poruszają się w zwolnionym tempie. Ponieważ jest ładna pogoda żona chce iść na ogródek, a że blisko a nawet bardzo blisko, chce coś tam zabrać. i tak wychodziła coś zanosiła, wracała i znów wychodziła i po pewnym czasie nagle pada pytanie a gdzie jest Fred?
A to leń
Ostatnio wyszło słoneczko i zaświeciło do mieszkania. Poświeciło na wersalkę, zrobiło się ciepło a nasz Fred już się rozłożył.
A tu jaki groźny
sobota, 12 marca 2011
Historia Freda część 4
Jak Fred znalazł się w naszym domu.
Część 4 Uratowany Fred
Dramat przyszedł jakieś 2 miesiące później. Kotki rosły i biegały po całym ogródku, z ich mama Zuza na coraz dłużej zostawiała ich same. Przychodziła, kładła się do koszyka i pozwalała się ssać, a one opiły się i szły spać.
Subskrybuj:
Posty (Atom)